Komentarze: 4
Dlaczego kłócę sie o takie błache sprawy, takie pierdoły? Czemu nie potrafie przyznać się do popełnionego błędu? Mimo że tak bardzo kocham, jednoczesnie tak głęboko ranię. Te sprawy, które wydają sie dla mnie proste, banalne, czasami zabawne, Tobie sprawiają przykrość. Chciałabym wyrzucić z siebie tą całą beznadziejność, która we mnie tkwi. Pragnę zebyś w końcu uwierzył we mnie, że moge być taka Twoja, jedyna, wymarzona.... Czasami wyciągam do ciebie ręke z prośbą o pomoc, zawsze podajesz mi swoją. Jednak, gdy sam chcesz mi pomóc... ja to odtrącam. Przykro mi że tak sie zachowuję, że taka moja natura, nie lubię słuchać rad innych, zwłaszcza tych dobrych. Jedyne słowo jakie mi się nasuwa na myśl od około pól roku to "zawsze", a oznacza ono, że do końca życia będę Cię kochać. Napewno nigdy o to nie zapytasz... nie musisz, odpowiem bez zapytania. Skąd wiem? Bo jeszcze nigdy przez nikogo tak nie płakałam. Chciałabym się zmienić dla Ciebie, wydorośleć...Pomóż mi.