Komentarze: 3
Nie wiedziała gdzie idzie. Kroczyła powoli, niepewnie. W skwerze czaiła się ciemność. Czy bała się? Nie wiem. Prawdopodobnie, która mała dziewczynka nie boi się ciemności? Nie była już mała, miala 15 lat. Mimo to nadal nie potrafiła odnaleźć siebie w Imperium Zła. Myślała że to co robi jest słuszne. troche sie pomyliła. Nigdy nie spotkała nikogo, kto umiałby doprowadzić ją na szczyt. Szczyt powszechnej inteligencji. Tylko on, ten który w pozornym uśmiechu oszukiwał ją i naprowadzał na zło. Wszystko co opowiadał wydawało się tak prawdopodobne, jak nigdy. Uwierzyła, że konie latają... że pegazy żyją, że... koniec nie nadejdzie... i nadszedł... i zabrał ze sobą wszystko, zabrał jego, zabrał konie, zabrał pegazy. Została sama, a ciemnośc ogarniała wszystko. Skupiła swe myśli. "Zastanów sie"-pomyślała. Czy zabłyśnie? Czy pokona swój lęk? Prawdopodobnie o ile nie zabije ją błazen. Jesli nie wyśle ją w ślepą ciemność mówiąc że tam odnajdzie swoje pegazy. Pegazy! To jest to! To o czym powinna teraz myśleć. Błyszczące konie o srebrno-szklanej krwi. Dają światło, ocalają... Nim się spostrzegła, jej ręce zaczęły błyszczeć oślepiającym blaskiem. Uratowała siebie, uratowała świat... stworzyła pegazy.