Komentarze: 3
Znów suchy deszcz spływa po skroniach,
by zatopić smutki w rozłożonych dłoniach.
Ciemności portrety wiszące na ścianie,
zamkniete oczy nie patrza jak ranię.
Rzucając na wiatr zniszczone włosy,
gdy nienawiści wciąż rosną stosy.
Wpaść w paranoje, nie dzieląc się szczęściem,
moznaby wtedy nazwać szaleńcem.
Idąc ku dobru lecz błądzić we mgle,
wiedziec co dobre lecz wciąz robić źle.
Świat w okularach różowych sie zmył,
jak ktoś kto umarł lecz kiedyś żył.
Krew krąży prędzej, przechodzi mnie dreszcz.
Jak mógł zaistnieć tak mroczny deszcz?